Mam niemal identyczną sytuację.
Ona powiedziała, że koniec ze związkiem, ale zostańmy przyjaciółmi. Zaproponowała wyjście do teatru. Żebyśmy sobie gadali o filamch i książkach. Taka niezobowiążująca znajomość.
Powiedziałem, że nie, nie będę przyjaciółką z penisem. I przy okazji się dowiedziałem, że pomalutku wraca do byłego.
Ale cały czas liczę, że nagle napisze, że jednak.... Że to ma nie być tylko przyjaźń. I się nie doczekam..... A jak się odezwie. Nie będę miał wyjścia, powiem do widzenia. Boli jak cholera, ale nie można inaczej. Trzeba kochać siebie. I się nie korzyć ;)

Dobrze zrobiłaś, związek Cie wyniszczał, a jeśli pozwolisz mu wrócić, to stracisz szacunek do samej siebie, a on nadal będzie jaki był.

Oboje znajdziemy kogoś na kogo zasługujemy, a na razie dajmy sobie czas na łzy, tęsknotę, zał, smutek. Mamy do tego prawo. W końcu to minie i... los przekorny znowu miłość da :)