Smutno mi gdy patrzę na dzisiejszych gimnazjalistów/gimnazjalistki. (Nie wszystkie, ale większość).
-
25 maja 2018, 22:03:51Dzieciaki są tu najmniej winne, pokolenie ich rodziców nie uniosło ciężaru
-
25 maja 2018, 18:13:22Starsze od nas pokolenie miało tak samo, jak patrzyli na nas.
Zawsze się czuje, że "to już nie to". To normalne.
Jak się da ich do wojska, to nauczy się ich bezrefleksyjności (a tego im brakuje), poddawania się szefom, nawet, gdy ci chcą, by skoczyli w ogień oraz agresji i dehumanizacji drugiego człowieka.
Gimnazjum to trudny wiek- okres dojrzewania. Ty też to przechodziłeś i też robiłeś głupoty (które wtedy wydawały się sensowne), a teraz gdy patrzysz na gimnazjalistów widzisz tylko cząstkę ich życia. Sumujesz głupie rzeczy, które od nich słyszysz i widzisz. I można szybko dojść do wniosku, że tacy są wszyscy lub większość.
Możliwe, że niektórym dzieciakom nie dano wystarczającego wsparcia- rodzice powinni tłumaczyć świat dziecku, akceptować je, a nie pozostawiać samemu sobie, tak jak teraz dużo osób robi- brak wychowania... jednak przeginanie w drugą stronę jest znowu niewłaściwe- wtedy dziecko nie będzie nigdy samodzielne, nie będzie umiało samo podejmować decyzji, będzie się bało mówić o swoich uczuciach, potrzebach i zainteresowaniach, będzie się czuło jak w klatce. Trzeba znaleźć złoty środek i tyle.
Najtrudniejsze dla rodziców to analizowanie, czy zachowania ich dziecka (w okresie młodzieńczym) są zdrową częścią procesu dojrzewania (np. zastrzyk hormonów, zainteresowanie własnym ciałem i ciałem drugiej płci, skupianie się na szkolnych dramatach, konflikty z rodzicami...), czy mogą już podchodzić pod symptomy zaburzeń (cięcie się, depresja, myśli samobójcze, nerwice...). To bardzo trudne, żeby wyczuć granicę.
Myślę, że najważniejsza jest akceptacja, pokazywanie dziecku, że człowiek uczy się na błędach, a w tym wieku będzie je popełniać, wspieranie w samodzielnym podejmowaniu decyzji, otwarcie na rozmowę, tłumaczenie dziecku świata- odpowiadanie na pytania "dlaczego nie mogę?" logicznymi, uzasadnionymi odpowiedziami... po prostu zainteresowanie dzieckiem, otworzenie się na jego problemu, nie-ocenianie i nie-moralizowanie. Wydaje mi się, że zarówno nadmierna samokontrola i bycie podatnym na dominację nastolatkiem, jak i bezczelność, wchodzenie w niewłaściwe kręgi, mówienie i robienie rzeczy bez namysłu... wynikają z braku (nie z "bezstresowego"- bo to co innego) wychowania i zainteresowania dzieckiem. I tyle. W myśl Rogersa :D -
25 maja 2018, 17:55:42Do wojska powinni isc