A jednak tylko mi się wydawało że mam przyjaciół teraz zostałem sam i widzę że brak szansy na zmianę
-
24 września 2020, 07:23:52rozumiem Cię. Sam straciłem kilkoro już, zostali pojedynczy
Jedna koleżanka mnie wystawiła na sylwka, okazało się, że ma ktoś do niej przyjść, kto za mną nie przepada i mnie odwołała. Nie byłem dla niej ważny. Tylko popychadło.
Kumpel okazało się, że głównie by chciał mnie wykorzystywać. Odzywa się jak chce noclegu albo czegoś innego. Odwołał przyjazd do siebie, bo miał... dentystę.
Dwie znajome ze studiów... po ich weselach kontakt przepadł. odzywałem się, ale bez wzajemności. Nie byliśmy nigdy przyjaciółmi. Ja sobie to wmawiałem, żeby było lżej. Z 2. nie będzie już kontaktu, bo nasza wspólna znajoma olała jej wesele. Bez tego to nie damy radę.
Z mojej wspólnoty religijnej też.
Moja wina i mojego lenistwa intelektualnego. Nie jestem atrkacyjnym człowiekiem do rozmów, spotkań. Czytam coś, nie zapamiętuję, nie rozumiem co czytam, nie umiem wyszukiwać interesujących info i mało co mnie interesuje.
Chce umrzeć, seryjnie, jestem wiecznie smutny, kiedys miałem zacięcie, chciało mi się walczyć z tym jaki jestem. Z byciem nudnym, mało kreatywnym, niezbyt zainteresowanym światem, teraz jakoś nie mogę się zmusić, nie mam motywacji, to i tak nic nie da. Bo ja nawet uprawiam sport i wiecznie przegrywam. Ci którzy zaczynają ze mną, lepiej im idzie, jestem totalnym przegrywem, nikt nie wie jak to w ogole mozliwe, tak wszystko zjebać.
NAwet rodziną jedziemy samochodem i nie mamy o czym gadać. Ta jebana cisza. Już pokazuję zdjęcia psa dziewczyny, żeby cokolwiek, ktokolwiek, zeby byc w kontakcie.