ponieważ od roku nieskutecznie staramy się o dziecko, postanowiłem pójść na badanie nasienia. Trzeba zachować wstrzemięźliwość płciową przez minimum 2 dni. Ja zachowałem przez 3 dni i dziś miało być badanie. Dosłownie za godzinę. A ja, siedząc dziś w domu napaliłem się, zacząłem się masturbować, pilnowałem żeby nie doszło do wytrysku, ale w pewnym momencie było już za późno... Cały 3-dniowy wytrysk poszedł w cholerę. Co mam zrobić? Nie pójść na badanie? Żona wie że je mam, wie kiedy ostatnio uprawialiśmy seks, nagle mam jej powiedzieć, że nie poszedłem? Nie przyznam jej że tak zawaliłem sprawę. Na jakieś 1,5 godziny przed umówioną godziną oddania próbki nasienia ja zwaliłem se konia i wszystko poszło się walić... Za godzinę też będę mógł oddać spermę na badania, ale to będzie po 2 godzinach od ostatniego wytrysku, nie po 2 dniach... I co mam wtedy zrobić? Skłamać że to po 3 dniach? Jeśli spermy będzie za mało? Jeśli wyjdzie, że jestem bezpłodny, a tak naprawdę jestem, tylko badanie jest niewiarygodne z mojej winy? Te badania kosztują 100 zł... Będzie potem trzeba powtórzyć i znowu zapłacić, jeżeli teraz wyjdzie że coś jest nie tak... Nie przyznam się przecież żonie i lekarzowi, że zwaliłem konia 1,5h przed badaniem! Jaki ja jestem głupi! Pieprzony erotoman i zboczeniec ze mnie. Wiem, że jestem uzależniony od masturbacji, ale tu miałem taką motywację, waliłem se z 2 godziny i nie wytrysnąłem, miałem już odłożyć telefon, kiedy nagle nie mogłem już tego zatrzymać i wytrysnąłem. Kurwa! Jak ja siebie nienawidzę!

Top 100 Top 100 7 dni