Czy bylibyście w związku z osobą, która wiele dla Was znaczy, ale dosłownie każdy z Waszego otoczenia odradza Wam tę osobę?
-
28 lutego 2020, 17:30:44o czym tu pisać, chciał się zabawić i mu się nie udało
-
28 lutego 2020, 17:16:24Bez zbędnego pierdolenia napiszcie autorce czy żałujecie swoich wyrobów czy nie
-
28 lutego 2020, 15:01:20praktyczna taka chłodna kalkulacja
-
28 lutego 2020, 14:37:45Byłam w różnych związkach i zdecydowanie nawet nie idę w stronę osobowości zależnej.
Spójrz, Ty też zerwałeś. I czuję to co Ty. Czuję tęsknotę. I ona jest wielka. I czasem płaczę. I myślę o tym, że byłam przy nim tak szczęśliwa.
Ale zerwałam, ponieważ wiem, jak wyglądałoby moje życie za kilka lat. Wiem to, bo znam historie moich znajomych i dużo czytam o uzależnieniach - naprawdę wiem, jak to się kończy.
Powiedziałeś mi, że mogę mieć osobowość zależną, ale sam brzmisz jakbyś mówił o współuzależnieniu. Właśnie współuzależnienie polega na tym, że chcąc rozwiązać problemy z uzależnieniem partnera (zazwyczaj partnera) poświęcasz całe życie jego zaburzeniu.
I zacznie ci to doskwierać dopiero, gdy odkryjesz, że nie masz wpływu na drugiego człowieka. Że cię okłamuje, wykorzystuje, nie szanuje i że zawsze będziesz druga / drugi - po alkoholu lub innych substancjach psychoaktywnych.
W zdrowym związku istnieje relacja partnerska. Każdy ma jakieś problemy i dobrze jest się wspierać w trudnych chwilach, ale będąc z osobą uzależnioną, która nie ma domu i ma długi... zostajesz rodzicem, a nie partnerem.
To były wielkie emocje - były łzy szczęścia, było poczucie totalnego spełnienia i zrozumienia, ale wiem, że to mija. Mija ta fascynacja. I zostajesz z narkomanem, dla którego jesteś tylko bezpieczna bazą, przy której może ćpać.
Ja dałam gościowi altimatum - albo ja, albo narkotyki. I polecam taki deal autorce.
Jeśli wybierze narkotyki, to już wiesz, czym jest ta "miłość".
A jeśli wybierze Ciebie, pójdzie na terapię, a w Twoim domu będzie jasna zasada - zero narkotyków, to życzę Ci żeby wszystko się udało. Tylko wiem, że narkomani świetnie kłamią, manipulują (biorą na litość), więc życzę Ci, żeby najważniejsza dla Ciebie miłość, była to do samej siebie. Złamie Twoje zasady? To wypad z domu. Koniec kropka. Z narkomanami trzeba krótko. Zresztą, to widać po psychologach i psychiatrach, którzy pracują z uzależnionymi - są twardzi jak skała, bo chwila słabości i uzależniony może to wykorzystać.
Możecie pomyśleć, że wypowiadam się w bardzo negatywny sposób o narkomanach. Zazwyczaj wiem, że to im ktoś zrobił krzywdę i wiem, że jest to choroba - nie wybór. Ale autorko, trzymaj się mocno swoich zasad. Ufaj swojej intuicji i bądź twarda - cokolwiek postanowisz. Przemyśl to. Pomyśl o przyszłości, pomyśl o konsekwencjach i o tym, co jest według Ciebie w porządku, a co nie.
Chciałabym, żebyś poznała ludzi, których jak ja znam - współuzależnione kobiety, które całe życie spędziły z narkomanami i alkoholikami. I całe życie były samotne w ich chorobie. I w wieku 50 lat mają depresję, pakują w siebie leki, żeby nie zwariować, żyły w lęku, a teraz są wyczerpane ciągłym martwieniem się - czy bierze? Czy nie? Czy pił? Kiedy? Czy wyrzuca go z pracy? Czy trafi do szpitala? Czy ktoś się dowie?
I niestety cierpią też dzieci - dda i dzieci narkomanów... coś okropnego.
Znam kilka takich małżeństw - to pokolenie moich rodziców.
Przed tym jak podejmiesz decyzję, poczytaj proszę o współuzależnieniu. Poczytaj o tym, bo to ważne, żebyś od początku wiedziała, jak stworzyć zdrową relację, chociaż ona nie będzie możliwa, jeśli on jest uzależniony.
I naprawdę ludzie, to nie ma nic wspólnego z miłością. To gra. I uważam, że powinnaś porozmawiać z kimś, kto w takim związku był całe życie. Nie ze mną, jeśli byłam kilka lat w takiej relacji, ani z chłopakiem, który zerwał z dziewczyną i (podobnie jak ja) żałuje. Bo my Ci pokażemy, co możesz czuć jeśli w to nie pójdziesz. Ale ważniejsza będzie perspektywa osoby, która się zdecydowała na taką relację.
I porzuć myślenie, że go zmienisz czy wyleczysz - porzuć też myślenie, że jak ma dobry humor i nie bierze, to problem rozwiązany. Będzie się z tym całe życie mierzyć i Ty też. I wasze dzieci (jeśli będą) także. Uzależnienie to coś, co dotyka całą rodzinę.
Jeszcze gorszej, że to narkotyki. Bo jak ktoś się dowie (szczególnie, jeśli on handluje lub ma długi) to trafi do więzienia, a Ty zostaniesz sama, prawdopodobnie będziesz cierpieć jeszcze bardziej. Taki lęk jest okropnym. Mam chociaż nadzieję, że nie ma niebezpiecznych znajomych, którzy za długi mogliby mu (albo Tobie) zrobić krzywdę.
Możecie myśleć o autentyczności uczucia. Ale to nie jest kwestia wyboru. Zakochanie się dzieje i tyle. Uzależnieni mają inne postrzeganie świata i związku. Zazwyczaj to ich rodzice (lub środowisko, w którym się obracali) dając niewystarczającą miłość i zrozumienie, wpłynęli na tak zniekształcone i destrukcyjne podejście do siebie samego i świata.
Autorko, teraz możesz nie wiedzieć, o co mi chodzi, ale naprawdę! Poczytaj! WSPÓŁUZALEŻNIENIE. Bądź świadoma takiego zaburzenia. Trzymam za Ciebie kciuki, jakąkolwiek decyzję podejmiesz.
A na koniec ciekawostka (a propos alkoholu akurat, nie narkotyków):
9/10 kobiet zostaję przy uzależnionych mężczyznach. 9/10 mężczyzn odchodzi od uzależnionych kobiet.
Smutne. -
28 lutego 2020, 12:32:0728 lutego 2020 10:45:41 Bardzo Cię szanuję, kolego. Użyłeś idealnego wyrażenia: ,,Jeśli kogoś się autentycznie kocha..." - o autentyczności uczucia wielu nie zdaje sobie sprawy wchodząc w związki. Nie wie, co znaczy kochać kogoś szczerze, a jest w związku dla korzyści, i nie chodzi mi tu o materialne, a psychiczne, bo czuje się mniej samotny, jest mu lepiej, tzw. fish love. Powiedz, czy nie ma choćby cienia szansy, byś był z nią znowu? Sam widzisz, że taka miłość nie zdarza się często. Masz z nią nadal kontakt? Może warto odbudować tę relację?
-
28 lutego 2020, 10:45:4127 lutego 2020 22:16:40
Miałem bardzo podobną sytuacje, moja dziewczyna była uzależniona od narkotyków i w dodatku jeszcze nimi handlowała. Ale z drugiej strony była jedyną osobą na świecie, która mnie rozumiała, przy której mogłem być sobą, przy której czułem się dobrze, swobodnie i po ludzku byłem szczęśliwy. I zerwanie z nią uważam za najgorszą decyzje mojego życia, minie zaraz 10 lat a ja dalej nie znalazłem osoby przy której czułbym się choćby w 30% tak dobrze jak przy Niej. Przepłakuje czasem całe wieczory, myśląc o Niej i o tym, że to co wydawało mi się wtedy problemem nie do przebycia było drobnostką w porównaniu do tego co przeżywam tęskniąc za Nią.
Jeśli kogoś się autentycznie kocha, to jest się gotowym rozwiązywać jego problemy i walczyć o tą osobę. Myślę, że po prostu nie kochałaś tego chłopaka, ale z jakiś powodów nie chcesz sama przed sobą tego przyznać... ewentualnie masz jakiś problem z zależną osobowością i jeśli Twój partner ma jakiś problem to on Ciebie pożera w całości więc musisz mieć przy sobie człowieka bez skazy, bo dopiero wtedy umiesz się bezpiecznie stopić z jego życiem. -
27 lutego 2020, 22:30:55To bierze jeszcze te dragi czy nie ile on ma lat i czy robi coś żeby nie był bezdomny czy kombinuje tylko kase na prochy
-
27 lutego 2020, 22:16:40Tak, byłam w związku z taką osobą. Chociaż trudni było to nazwać związkiem. Uzależnienie od narkotyków - ale długów i bezdomności nie było.
Dla niego nie liczyła się miłość, tylko dach nad głową i przeżycie.
I było to trudne, bo tylko on mnie rozumiał. Niezwykły, inteligenty i czuły, wrażliwy facet. Ale dopiero jak się zdystansowałam, to zobaczyłam, że to było i byłoby toksyczne.
I boli nadal mnie to rozstanie. To była odważna i dobra decyzja, chociaż zawsze jakaś część będzie żałować.
Ale uwierz, nie chcesz obudzić się za kilka lat, będąc osobą współuzależnioną (polecam poczytać o tym - o współuzależnieniu), mając na głowie dzieci i jego - Twoje kolejne dziecko. Bo tak właśnie będzie. Nie będziesz czuła poczucia bezpieczeństwa, zobaczysz. Nie będziesz mieć na niego wpływu. Będzie pasożytem.
On musi ogarnąć się sam. Ty go nie zmienisz i nie możesz tego robić - bo jak zaczniesz go zmieniać, to on zmieni Ciebie. To odbierze Ci życie. W pewnym momencie zaczniesz być samotna w tym wszystkim. Nie będziesz mieć wsparcia. Zrozumienie i czułość znikną. Będą się liczyć tylko narkotyki, interesy, długi. Ty nie będziesz miała co do garnka włożyć, będziesz się bała o jutro.
Póki nie jest jeszcze za późno - zerwij tę relację. Czy będzie boleć? Jak diabli. Kiedy zapomnisz o nim? Być może nigdy. Ale zobaczysz w ciągu kolejnych tygodni i miesięcy, że zaczniesz widzieć tę relację inaczej. Zdystansuj się.
Prawdopodobnie jesteś osobą, która sama musi do tego dojść, że to zła decyzja. Życzę Ci, żebyś jak najszybciej podjęła dobrą decyzję.
Kochaj siebie i bądź sobie wierna.
Trzymam kciuki. -
27 lutego 2020, 21:52:54Bo brał narkotyki, ma spore długi i jest bezdomny.
-
24 lutego 2020, 18:39:31Właśnie, 23 lutego 2020 23:22:19 ma rację. 23 lutego 2020 23:07:22 ma rację jedynie w tym, że można przez zaślepienie uczuciem (niekoniecznie miłością) czegoś nie widzieć. Dlatego ważne jest: dlaczego Ci odradzają i czy pokrywa się to z rzeczywistymi sytuacjami?
Żeby się nie rozczarować, jak w 'Lalce".... -
23 lutego 2020, 23:52:1723 lutego 2020 23:22:19
Oczywiście, że trzeba myśleć i oceniać samodzielnie, nie przeczę.
Natomiast oprócz tego, z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że większość jednak zazwyczaj ma rację w takich sprawach. -
23 lutego 2020, 23:22:1923 lutego 2020 23:07:22
Bzdura. To, że to samo mówi kilka osób, nie czyni z tego prawdy. Oczywiście trzeba patrzeć na sygnały ostrzegawcze które podpowiadają nam inne osoby, ale trzeba myśleć i oceniać samodzielnie. Każdy z nas ma swoje potrzeby, które niekoniecznie muszą być zrozumiałe dla osób z otoczenia a mogą być doskonale zrozumiałe dla partnera. Poza tym odtrącając drugą osobę bazując jedynie na opinii innych osób można kogoś bardzo niesprawiedliwe zranić.
Autorze (autorko?) - to Twoje życie i to Ty masz być szczęśliwy, rezygnując z uczucia z takiego powodu zrobisz sobie krzywdę. A tak właściwie to dlaczego otoczenie odradza Ci tą osobę? -
23 lutego 2020, 23:21:44A dlaczego ci odradzają
-
23 lutego 2020, 23:07:22Nie. Jeśli tę samą rzecz twierdzi więcej, niż jedna osoba, to znaczy, że mają rację. I że widzą coś, czego zaślepiony/a Ty nie widzisz.