Nie umiem kochać jednej dziewczyny. Zawsze jest kilka 2..3 czasem 4. Zawsze czuje się zmuszony do wy...
-
14 marca 2019, 17:09:02Ja zaliczam się do kategorii osób, które nienawidzą związków otwartych. Nie będę cię potępiała, bo nie mam prawa to twoje życie, jednak od siebie napiszę, że nie zniosłabym czegoś takiego, ponieważ w związku jest pewna intymność. Nie możesz być blisko z wieloma osobami, bo w takiej sytuacji nie będziesz tak naprawdę blisko z nikim. Niektóre sfery może przekroczyć tylko jedna osoba, duża ilość partnerów doprowadza do tego, że czujesz się samotny, być może dlatego, że nie otworzyłeś się na nikogo, a każda z tych dziewczyn zna tylko jedna przeznaczoną dla wszystkich część ciebie. Ja tak to odbieram i uważam że to bardzo przykre, ja nie zniosłabym związku otwartego, no chyba żebym zamordowala swoją rywalkę.
-
14 marca 2019, 02:19:10Dzięki za analizę mojej krótkiej wypowiedzi! :)
Jestem racjonalistką...moim zdaniem miłość to decyzja, nie uczucie. Kiedy ktoś mi się podoba, czasem pozwalam sobie na zauroczenie i przez chwilkę wydaję mi się że coś z tego może by i było...ale po chwili uświadamiam sobie że ten czy inny chłopak nie nadaję się na mojego partnera życiowego. Mam dosyć nie typowy styl bycia...i wydaję mi się że Ci faceci nie nadążają za mną. No ale cóż! Żadna to tragedia.
Rozumiem też autora. Mam wielu kolegów i każdego lubię za coś innego...nie potrafiłabym wybrać. Jeśli jest tak z przyjaznią, dlaczego nie może być i z miłością? Małżeństwo to fajna sprawa, ale tylko wtedy kiedy jest zawierane w pełni świadomości i w pełni miłości. Dzieci? Nie żyjemy już w piętnastym wieku, dzieci z seksu być nie musi (i nie powinno być, nawet w małżeństwie, jeśli to tylko nie chciane przypadki) . Jeśli autor znajdzie kobitki chętne do życia na jego warunkach to czemu nie, po co się oburzać? -
13 marca 2019, 22:32:4213 marca 2019 20:00:01
Oczywiście nie jesteś w stanie zmienić się ot tak, w 24 godziny, nie jesteś w stanie zmienić tego jak działa Twoje serce. Natomiast to co możesz zmienić to postępowanie. Jeśli spotykasz się z chłopakiem i po miesiącu czujesz że to nie jest to, to po prostu wiedz dwie rzeczy:
1) to normalne, że ludzie na początku znajomości poznają się bliżej póki trwa zauroczenie i potem podejmują decyzje na ile do siebie pasują i chcą kontynuować znajomość
2) skoro jest to normalne, to powinnaś o tym (choćby z szacunku) powiedzieć takiemu chłopakowi. Masz wtedy gwarancje, że w miarę szybko mu przejdzie. Jeśli nagle uciekasz, to pozostawiasz mu mętlik w głowie i niezależnie jak on go rozwikła to cierpi dłużej
W odniesieniu do punku 1) to jeśli notorycznie ma miejsce sytuacja, że Ty po miesiącu na chłopaka nie możesz patrzeć a on jest dalej zauroczony na maxa to znaczy, że robisz coś nie tak. Opcje są dwie:
a) albo ciągnie Cie do przesadnie wrażliwch/neurotycznych facetów i może warto porozglądać się za takim który będzie po prostu inny z charakteru
b) albo podczas poznawania chłopaka przesadnie udajesz kogoś kim nie jesteś. Tego typu zachowaniom sprzyja nadmierne idealizowanie ludzi którzy się nam podobają. To podwójna pułapka bo udając kogoś kim nie jesteś potwornie się męczysz (i dlatego po miesiącu już rzygasz na jego widok) a jednocześnie niepotrzebnie robisz chłopakowi nadzieje, że jesteś kimś kim nie jesteś (i przez to trudniej mu odpuścić)
Możliwe są obie opcje jednocześnie. Rozwiązaniem jest większa szczerość przy poznawaniu faceta. Wtedy nawet jak nie będziecie do siebie pasować, to do tego typu wniosku dojdziecie wspólnie, nie zranicie się, i na dodatek będzie możliwe, że zostaniecie dobrymi znajomymi lub przyjaciółmi.
13 marca 2019 08:55:41
Jestem facetem a mam podobne przemyślenia, więc myślę, że to o czym piszesz to wartości raczej uniwersalne, niezależne od płci, być może statystyka pokazuje, że częściej tacy są faceci, ale z drugiej strony normy społeczne być może powstrzymują kobiety przed bardziej otwartym przyznawaniem się do tego typu myślenia.
Autorowi wątku mogę jedynie polecić psychoterapie, bo inaczej do końca życia będziesz samotny (emocjonalnie) i będziesz ranił innych. -
13 marca 2019, 20:00:01A ja w ogóle na umiem kochać. Wydaje mi się że się zakochałam, dałam mu nadzieję, a po miesiącu nie mogę na niego patrzeć...i tak jest z każdym napotkanym chłopakiem :(
-
13 marca 2019, 08:55:41To normalnie biologicznie, że faceci stawiają na ilość, a kobiety na jakość. Kobieta potrzebuje mieć mężczyznę dla siebie, ponieważ w razie ciąży i dzieci... cóż- ona musi wiedzieć, że nie uciekniesz do innej. Związki otwarte niszczą psychicznie wiele osób- bo niektórzy potrzebują poczucia stabilności, a gdy wiesz, że każdego dnia partner może ci powiedzieć, że jednak woli Krysię- to jest słabe. Mam wrażenie, że związki otwarte jarają niedojrzałych do stworzenia rodziny mężczyzn. Jasne, nie musisz chcieć mieć rodziny, ale jak jest się kobietą, to nie ma tak, że się chce lub nie chce. Społecznie obciążają cię pełną odpowiedzialnością za ciążę. Dla Ciebie, jako mężczyzny, związek otwarty brzmi tak miło, łatwo. Dla kobiety wiąże się to z nazwaniem dziwką i z obciążeniem psychicznym wynikającym z odpowiedzialności za dzieci, które mogą z tego powstać. Większość ludzi odczuwa jednak zazdrość- to, że Ty nie odczuwasz oznacza, że hmmm w jakimś stopniu wybiegasz poza normę (czasem to zdrowe, czasem nie).
Myślę, że jedyne na co możesz liczyć to na przelotny seks, ale mało która kobieta zgodziłaby się na taki dłuższy związek. Musiałaby być taka jak Ty. Szukaj.
Podpisano- kobieta, która dusiła się w związku otwartym.