Chyba dotknęła mnie dorosłość. Jestem samotna, boję się o własną przyszłość, o przyszłość moich dzieci, których nie mam (ba! nawet faceta nie ma), wszyscy wokół mają problemy psychiczne, nie ma nikogo, kto byłby autorytetem lub wsparciem. Trzeba radzić sobie samemu. Zaczęłam też myśleć o tym, że za kilkadziesiąt lat umrę. I będę umierała samotnie. Bo każdy tak umiera. Sam. To się dzieje w głowie. Jest we mnie tak dużo lęku i smutku. Przykro mi.
-
28 stycznia 2020, 01:00:59po co ci dzieci? tylko więcej cierpienia na tym świecie. a faceta przeca znaleźć nie problem