Nie mam dziewczyny, znajomych też niewiele, a jeśli już to z innych miast. Chcę czasem gdzieś wyjść, to nikt nie chce przyjechać. Praktycznie z domu nie wychodzę, trochę przez nieśmiałość. Chciałbym mieć dziewczynę podzielającą moje upodobania, znajomych którzy spotkaliby się ze mną (nie imprezy, ale np cukiernia, bilard), a co mam? Cierpienie, nieskończone pokłady cierpienia...
-
1 września 2014, 16:35:35Kurcze no, nie wiem ile można wałkować cały czas ten sam temat. Narzekasz, że jesteś samotny, cierpisz, ale tak naprawdę na własne życzenie, bo nie umiesz/nie chcesz dopasować do swojego otoczenia. Mógłbyś iść raz na jakąś imprezę ze znajomymi, poznałbyś ich znajomych, może spodobałaby Ci się jakaś fajna dziewczyna? A może polubiłbyś się z jakimś kumplem, który niekoniecznie podziela Twoje upodobania(cokolwiek masz na myśli). Wiesz, oprócz wspólnych zainteresowań ludzi łączy również wiele innych rzeczy. Uwierz mi, że można polubić człowieka, który jest skrajnie inny od Ciebie i dobrze się z nim dogadywać. Tak czy siak, moim zdaniem powinieneś się otworzyć na ludzi, nie czekać na tych idealnych kumpli(którzy równie dobrze mogą się nie pojawić) tylko na tych, których masz w zasięgu ręki. Czasem trzeba brać życie takie jakie jest, chociażby po to, żeby nie zwariować samemu w czterech ścianach ;)