Przygnębia mnie, to... Dobra:-) Olać to wszystko. Od pół roku "próbuje" jakoś "poznać" się z jedną osobą. A że jestem totalnie zamknięta w sobie, małomówna - jak przychodzi do bycia na studiach, zajęciach to zaczynam "znikać ze strachu i stresu, więc całą prawdziwą siebie wciskam głęboko i jestem jak chodzący robot bez niczego.. - więc można sobie wyobrazić jak źle mi to "próbowanie" wychodzi. Także daje sobie spokój psychiczny i olewam to. Nigdy się nie poznamy i nigdy nie będe normalnie z nim gadać, także ch z tym. Po prostu i tak nic nie mam w środku, więc jebać to, zapomnieć jak bardzo go lubię, zdać tą choerną sesje i nie wracać..
-
23 maja 2017, 19:27:14Dlaczego wchodzisz w rolę takiej ofiary? OGarnij się trochę
-
23 maja 2017, 19:14:59To super jestes ja jestem gorszy
-
23 maja 2017, 18:55:41Nie mówię, że nikogo nie poznałam.
-
23 maja 2017, 18:52:33Znam to. Bylem na studiach i jakos nikogo nie poznalem, nikt mnie nie chcial poznac, bo widzial ze z nikim nie gadam, a ja myslalem o tym ze jestem tu, zeby uwazac o czym jest na wykladach i pozdawac egzaminy. Wszkolach wczesniej to samo. Jedynie do 4 kl podstawowki opieprzalem sie mimo, ze mialem najlepsze oceny. Wtedy tak, mialem kolegow. W pracy oczywiscie to samo, nie znam nikogo z kim bym sie zobaczyl poza nia. Odezwac sie kilka sloq, pare zdan do kogos z kim musze przebywac zdarza sie.
A tu ludzie maja grupy znajomych, pija, imorezuja, jak oni to robia, ze tacy wyluzowani. Juz nie mowie o poznaniu zon mezow, kompletna abstrakcja.