Smutno mi, bo... osoba, którą kocham od ponad 10 lat, nie może wyjść z depresji. Obwiniam się o to każdego dnia. Godzę się na wszystko, co poprawia mu humor, nawet jeśli dzieje się to moim kosztem. Mam już coraz mniej siły na szukanie pozytywnych stron życia za dwie osoby.
-
5 grudnia 2016, 20:41:29Dziękuję Wam za dobre słowo. Jest troszkę lepiej. Staram się myśleć też o sobie.
-
30 listopada 2016, 20:19:37Okej, dużo chciałbym Ci powiedzieć ale nie wiem od czego zacząć. Pamiętaj, że żeby dawać szczęście innym, samemu też trzeba być szczęśliwym.
Twoje postępowanie spowoduje u Ciebie wypalenie psychiczne, a gdy to się stanie to Twój ukochany też zostanie na lodzie. Więc musisz zadbać w pierwszej kolejności o siebie i swoje potrzeby a dopiero potem o niego.
Zapytaj sama siebie, czego od życia pragniesz? Czego w życiu potrzebujesz? Jakie emocje i uczucia przeżywasz? Jakie są Twoje potrzeby związane z przebywaniem w związku?
W obecnej sytuacji powoli następuje Twojej psychiki, pojawia się takie przewlekłe poczucie zmęczenia i winy które przestaje już w pełni znikać nawet w chwilach odpoczynku. Postępuje tym szybciej im bardziej zaniedbujesz swoje potrzeby, pragnienia, wartości i im bardziej zaprzeczasz przed sobą i innymi, że nie radzisz sobie z tą sytuacją i że ona Cie przerasta. Dlatego nie ma nic złego w tym, żeby poszukać pomocy innych ludzi, niech temat Twoich zmagan z chorobą ukochanej osoby nie będzie jakimś tabu o którym boisz się mówić.
Zadaj sobie pytanie, czy zdarza Ci się odczuwać poczucie winy w sytuacji kiedy spełniasz swoje potrzeby, zamiast robić tylko to co poprawi humor tej drugiej osobie? Czy izolujesz się przez tą całą sytuacje od innych ludzi? Jeśli tak, to jest to już bardzo zły sygnał!
Co zatem zrobić?
-przede wszystkim uświadomić sobie, że poświęcając siebie szkodzisz tej drugiej osobie. Bo jeśli Ty zginiesz to ona także. Dlatego zmień priorytet - najpierw Ty, potem on: zadbaj o siebie, o to czego pragniesz i o to co dla Ciebie jest ważne
- poproś o pomoc inne osoby, bliskich, rodzine, przyjaciół, terapeutów
- znajdz czas na odpoczynek, zarówno ciała jak i ducha. Zapisz się na siłownie, zacznij biegać, po wysiłku znajdz kilka-kilkanaście minut na ćwiczenia relaksacyjne i spokojną wewnętrzną zadumę
- nie tłum w sobie emocji ale nie pozwalaj im też eksplodować, zaakceptuj ich odczuwanie i naucz się je nazywać po imieniu., rozmawiaj o nich ze swoim partnerem
- zacznij wymagać od tych których obdarowujesz, stawiaj na życzliwą wzajemność a nie męczennictwo i naucz się współczucia nie tylko wobec innych ale także (a może przede wszystkim) wobec siebie. Samej sobie też warto okazać trochę serca. -
29 listopada 2016, 21:29:28przestaje się obwiniać, przecież doskonale wiesz, że to nie twoja wina! tak jak napisał ktoś w pierwszym poście, sama możesz zacząć być nieszczęśliwa...
-
29 listopada 2016, 18:52:46Wiesz, w miłości obie strony dają i otrzymują. Jeśli jedna tylko daje a druga tylko bierze to jest to zwykłe pasożytnictwo.
-
28 listopada 2016, 23:23:40Uważaj, żeby nie popaść w tzw. współuzależnienie. Grozi to zazwyczaj ludziom, którzy żyją z kimś kto ma poważne problemy i dostosowują swoje życie do problemów tej osoby, zamiast żyć w zdrowy sposób. Dostosowywanie Twojego życia do problemów prowadzi do wzmocnienia problemów i osłabienia Twojego życia. Tymczasem celem było przezwyciężanie problemów, a nie wzmacnianie ich. Dlatego warto byłoby w takiej sytuacji skupić swoją uwagę także na tym, aby samemu nie dać się zwariować i starać się żyć pełnią życia. Partner nie ma być ciężarem, tylko radością, chociaż trochę przez łzy, bo na razie chory, ale w końcu się wyleczy... Czy ma chociaż dobrego terapeutę? Psychiatrę? Bo to może być ważne. Depresję leczy się farmakologicznie u psychiatry, wizyty u psychologa są dodatkowym wsparciem dla emocji. Rodzina nie potrafi pomagać w leczeniu, bo - właśnie- za bardzo jest zaangażowania i zamiast pomóc osobie, to dodatkowo niszczy własne życie. Przestań obwiniać siebie i "godzić na wszystko". To nie pomaga, chociaż chcesz tak myśleć, to jedynie pogarsza sprawę.