Tak zachecaliscie mnie do pójścia na studia... Abym wreszcie uwolnila się od rodziny która uważa mnie za zero. Wiecie czym się różni płacz w akademiku od płaczu w domu? W domu nogę pozostać życiową ameba, i cały dzień spędzić w łóżku, tutaj codziennie rano trzeba wstać i udawać że wszystko jest ok.mimo że nie jest... Studia mi nie idą, zrywam noce po to aby i tak nie Zaliczyć kolokwium, miałam zyskać przyjaciół i pewność siebie, a jestem odpadam zalegajacym w pokoju bo nikt mnie nigdzie nie zaprasza... A najgorsze jest to że nie mam powrotu. Gdy wrócę usłyszę " a nie mówiliśmy? ". Chyba przez najbliższe lata czekają mnie wieczory przeplakane w łóżku tuż obok świetnie bawiących się ludzi.
-
12 grudnia 2016, 18:32:26Uszy do góry
Miałem to samo w domu i na studiach - dziś mam dobra pracę, przyjaciół, jeżdżę po świecie - bo lubię. Poznaje ludzi, inne kultury.
Świat do Ciebie nie wyjdzie - to Ty musisz wyjść do świata! Akademik naprawdę daje możliwości, na studiach jest taka różnorodność osobowości że każdy znajdzie kogoś odpowiedniego dla siebie! Są koła studenckie, grupy wyjazdowe. Przejrzyj gazetkę - ogłaszają się, zapraszają. Masz sąsiadów w Akademiku - zaproponuj czasem wyjście na piwo. Nie bądź receptywna!!
Czego mnie studia nauczyły??? Chcesz coś mieć - musisz zapracować - zazwyczaj cholernie ciężko. Czy to egzamin, czy grupa przyjaciół.
Chcesz mieć przyjaciół - to trzeba znajomym mówić "Cześć"
- uśmiechnąć się do nich, nawet jeśli tobie jest smutno "Zapytać jak się masz" "Co fajnego dzisiaj CIĘ spotkało" - trzeba budować pozytywne emocje, bo wtedy się tez ktoś do Ciebie uśmiechnie i Tobie będzie miło.
TO co dajesz ludziom to do Ciebie wraca, często z nawiązką -
12 grudnia 2016, 18:28:07Twoi rodzice zaniedbali przystosowanie Cie do życia więc teraz musisz w bolesny sposób nadrabiać zaległości samodzielnie. Myśle, że niepotrzebnie sobie wkręcasz, że jak ktoś jest miły i życzliwy to "musi", gówno tam, własnie nic nie musi, jest miły bo chce być i kropka. Zacznij myśleć o sobie w kategorii wartościowej osoby którą inni chcą poznać i mieć koło siebie.
-
12 grudnia 2016, 15:42:33Mam to samo na stduiach!
-
12 grudnia 2016, 12:05:11Przede wszystkim to ty potrezbujesz iść do jakiegoś psychologa/terapeuty, bo twoje obecne odczucia i zachowanie nie są normą. Potzrebujesz kogos kto naprostuje Twoje myślenie. Widać, że masz bardzo niskie poczucie własnej wartości, a przy tym jesteś bardzo skupiona na sobie i sowich stanach emocjonalnych. Każdy człowiek czasem bywa neurotykiem, ale trwanie w tym nie jest naturalna, ani zdrowe.
Nie zwalaj odpowiedzialności na kogos/ coś innego. To ty jesteś odpowiedzialna za swoje zycie. Wszystko co robisz, zależy od Ciebie :)
Jeśli Cię wywalą ze studiów bo masz kiepskie wyniki, to znaczy ,ze wywalą Cie za te kiepskie wyniki, a nie dlatego że nie masz wsparcia znajomych. jesteś dorosła, złap ster i prowadz swoje zycie, żeby było takie jak chcesz. -
11 grudnia 2016, 21:52:4710 grudzień 2016 16:29:02
nie umiem wyjść do ludzi, każdy ma już "swoją paczkę" , zawsze jak zaczynam z nimi rozmawiać to mam wrażenie że traktują mnie jak obcą... że są mili bo muszą:( studiuję w warszawie
10 grudzień 2016 16:42:14
też jest ryzyko że mnie wywalą, brak wsparcia odbija się na wynikach
10 grudzień 2016 17:21:47
walcz, jeszcze nic nie jest postanowione... jeśli chcesz mogę ci pomóc się przygotować do matury, ja też byłam w "zjebanej szkole średniej" walczyłam aby się wyrwać z domu no i teraz mam ... trzeba uważać o czym się marzy -
10 grudnia 2016, 17:21:47A ja przez głupotę nie dostanę się na żadne studia, zjebane liceum= brak szansy na przyszłość. :) Chciałabym mieć wszystkie wasze problemy, ale studiować...
-
10 grudnia 2016, 16:42:14a mnie przez głupote wywalą ze studiów:(:(:(
-
10 grudnia 2016, 16:29:02To może Ty wyjdź do ludzi a nie czekaj aż oni wyjdą do Ciebie! W jakim mieście studiujesz?
-
10 grudnia 2016, 11:23:51psycholog, psychiatra, fora dla ludzi z podobnymi problemami
-
10 grudnia 2016, 11:18:27wsparcie, tylko gdzie go szukać ? znów została sama w pokoju... znów nie mam do kogo się odezwać, mam dosyć takiego życia
-
7 grudnia 2016, 06:46:08Dobra, ale musisz mieć jakieś wsparcie, podstawe, bo rzucasz się na głęboką wodę
-
6 grudnia 2016, 22:27:47własnie po to poszłam na studia.. z myślą że tutaj się otworzę że zacznę jakoś żyć, pomoże mi znaleźć pracę i się utrzymać. Studiuję w Warszawie.
-
6 grudnia 2016, 21:29:56Hej no nie strasz jej, studia są okej ale trzeba nieco się do nich umieć zaadoptować.Tak jak z resztą przez całe życie - jest ono sztuką adaptacji i odnajdywania się w ciągle nowych okolicznościach. Nie można pozostać przez całe życie amebą płaczącą w łóżku bo skądś musisz mieć pieniążki na utrzymanie w przyszłości, samodzielność.
A gdzie jesteś na tych studiach? -
6 grudnia 2016, 14:00:14To są studia, a nie podstawówka.
Na każdym, nawet badziewnym kierunku jest o wiele więcej nauki i zaliczeń niż w szkole. Chodziaż oczywiście w zależności od skomplikowania kierunku poziom wzrasta- a zatem jest ciężej. To całkowicie normalne. Jeszcze nawet nie przeszłaś pierwszej sesji, więc tak na prawde jeszcze nie wiesz co to studia i nauka na studiach.
Jak przetrwasz pierwsza sesje to zrozumiesz.
Nie panikuj tylko zepnij tyłek i się ucz. Każdy z nas to przechodził na pierwszym roku. Studia to nie sielanka z amerykańskich filmów, gdzie studenci to banda pijanych, ciagle imprezujących pustaków, którzy raz na ruski rok pójda na zajęcia. Studia to ciężka praca. Ale po tej pracy jest też świetna zabawa :) Studia to nalpeszy okres w życiu (Zaraz po przedszkolu- ale to się nie liczy, bo wtedy byliśmy za mali by docenić leżakowanie :P ) -
6 grudnia 2016, 13:01:58Bardzo chciałam iść na kierunek na którym jestem, jednak nie podziewałam się że będzie tak ciężko :(
-
6 grudnia 2016, 11:55:20Na jakie studia poszłaś? Gdzie? Chciałeś w ogóle na nie iść?
-
6 grudnia 2016, 09:10:12płacz w domu ma to do siebie że i tak nikt się tym nie interesował, cały dzień spędzałam w łóżku, może nie było idealnie ale nie musiałam się niczym martwić... Na studiach dochodzą zajęcia na które muszę chodzić...testy które muszę pisać, tutaj nie mogę się zaszyć pod kołdrą i płakać cały dzień. Znajomi ? jacy znajomi? każdy już ma swoją "paczkę", nie chcę wciskać się nigdzie na siłę. Psychiatra/psycholog może by i pomógł , ale to kosztuje, a mnie zwyczajnie nie stać. Żałosne jest nawet to że nie mam z kim o tym pogadać.
-
5 grudnia 2016, 21:49:01A wolałabyś zostać już zawsze tą amebą płaczącą w łóżko z rodzicami za ścianą? Nie wierzę, że tego chcesz. Mi też było ciężko po wyniesieniu się z domu do akademika. Moja rodzina też mnie nie wspierała, uważali, że marnuję życie na jakiś humanistyczny kierunek. Chciałam Ci tylko napisać, że na początku bywa beznadziejnie, ale zrobiłaś pierwszy krok na drodze swojej dorosłości. Jesteś zajebiście odważną amebą! Wyprowadziłaś się z domu, zaczęłaś studia, zrobiłaś coś, na co wiele osób nie jest w stanie się zebrać przez całe życie.
Moja rada - jeśli jesteś (jak ja) osobą nieśmiałą i introwertyczną, spróbuj może zrobić sobie "podkład" do nowych znajomości z akademika przez internet. Wejdź na fb, większość akademików ma tam swoje grupy czy fanpage'e. Wejdź do grupy i spróbuj czasem do kogoś zagadać, coś skomentować. Potem łatwiej jest zagadać do kogoś, np. w kuchni czy w kolejce do łazienki, jak kogoś kojarzysz z grupy.
A może spróbuj jakoś się zintegrować ze współlokatorkami, jeśli je masz? Może zaproponuj jakiś wieczór integracyjny z winem i planszówką? Albo zaproponuj wspólne wyjście do kina w tani poniedziałek albo środę? Jutro są mikołajki - może to jest okazja, żeby wyciągnąć rękę, schować im po miniprezenciku pod poduszkę?
Pamiętaj, że relacje między ludźmi nie biorą się z powietrza - musisz cokolwiek z siebie dać, żeby coś też dostać.
U mnie było też na początku ponuro, ryczałam regularnie, słysząc imprezy za ścianą. Ale w grudniu na pierwszym roku postanowiłam zrobić małą imprezę-śledzika dla kilku koleżanek z roku i z akademika. I jakoś się odmieniło. To było ponad 15 lat temu i kilka z tych znajomości nadal trwa. Nie byłoby ich, gdybym co wieczór tylko siedziała i milczała. -
5 grudnia 2016, 21:34:20I właśnie to jest problem. Takie myślenie, że studia wszystko załatwią. TE filmy które pokazują fałsz, że idziesz na studia i nagle masz grono przyjacół, wszystkie problemy odchodzą w niepamięć, nagle stajesz się pewna siebie, dusza towarzystwa.. blabla.. Tak nie jest i nigdy nie będzie. Musisz zacząć od siebie. Skoro w domu Cię trochę zniszczyli psychicznie to musisz się "naprawić" -> psycholog, psychiatra, jakaś pomoc i małymi krokami do przodu.. Nie da się ot tak wszystkiego mieć.. Za duże wymagania = rozczarowanie..
Pomyśl, że studiujesz dla siebie, żeby mieć wiedze, wykształcenie, lepszą pracę, przyszłość.. -
5 grudnia 2016, 20:13:21Z taką myślą poszedłem do nowej szkoły. Zaczęły się dojazdy dość męczące. Myślałem, że będę miał nowych znajomych, będzie ok. A tu nie, od poczatku zaczęli mnie nienawidzić. Dopiero poznałem co to byc wsród ludzi agresywnych i chamskich, z miasta. Mieszkałem na wsi wtedy i nie spodziewałem się że będą mnie tak poniżać.
A gdzie tu mowa o poznawaniu dziewczyn wtedy, kiedy miałem 18-20 lat? Co to za ludzie, którzy chcą tego żeby ktoś czuł sie gorszy od nich. Nigdy tego nie zapomnę tego gówna które mnie spotkało. Dobrze, że teraz nic takiego nie ma, wśród dorosłych ludzi. I są wokół mnie same kobiety. Ktoś mi czasem mówi, że mam w sobie z charakteru coś kobiecego. A tam byli sami faceci. Może stąd ta nienawiść. -
5 grudnia 2016, 20:05:20Mnie też szkoła zmieniła. Dawniej, wśród przyjaznych osób czułem się jakoś pewniejszy siebie. A później koledzy tak mnie zniszczyli i upewnili że jestem nikim, że moja pewność siebie się znacznie zmniejszyła. I po tym już nie chciałem mieć kolegów. Przez lata w pamięci zostało mi to, że będę uważany za gorszego i będą się ze mnie wyśmiewać. To przez szkołę.