Dlaczego tak jest, że... Mam problem z kompleksami .. Już dobrym parę lat. Kiedyś miałam "przyjaciółkę"..
np. nie zapraszała mnie na "imprezy", bo "przeciez i tak byś nie przyszła"; smiała się z mojego wzrostu; gdy przyszedł jakiś chłopak to zostawiała mnie samą a ona szla z nim w ogóle olewając mnie; gdy ktoś traktował mnie jak powietrze ona nic z tym nie robiła tylko olewała mnie tak samo; cieszyła się z tego, że ludzie traktują mnie przy niej jak poweitrze, śmiała mi się złośliwie w twarz.. Kiedyś powiedziałam kto mi się podoba to jej pierwsza uwaga "ach, wiem tańczył ze mną na dyskotece"; jak ja poszłam na dyskoteke to smiała się złośliwie " nie zatanczysz z nim" bo byłam drobna a on był bardzobardzo wysoki..ze złośliwości pokazywała mi zdjęcia z chłopakami, którzy kiedyś ze mną się znali a nie z nią, śmiała się, że nikt mi już nie mówi cześć tylko jej..mnie nikt nie zauważał a ona była z tego przeszczęsliwa.. ciągle wmawiała mi zazdrość, chociaz większośc czasu miałam to już w dupie; ciągle komentowała,z uśmieszkiem i złośliwościa, że jestem taka grzeczniutka i nie zrobie tego i tamtego a ona jest taka fajna i imprezowa..
Niby nic. "drobne uszczypliwości". Teraz jestem dorosła, ale jak to w człowieku zostaje, jak sie ma 13lat to jednak wszystko jakoś łatwo wchodzi w głowę.. Nie mogę się tego pozbyć. Do tego stopnia, że uciekam od każdego chłopaka. Ciagle mi się wydaje, że oni bedą się ze mnie wyśmiewać, szydzić z mojego wzrostu i olewać. Ciągle mam to w głowie, że każdy kolejny wysoki, ogarnięty, przystojniak będzie mnie traktował jak gówno. Do tego stopnia to jest wszystko, że wmówiłam sobie, że nie zasługuje na żadnego. Wmówiłam sobie, że nigdy się nie zakocham i ogólnie wywaliłam w ogóle mysl, że mogłabym bym w związku. Już nawet mniejsza o płeć męską.. Ja przez to nie umiem normalnie stać z ludzmi, chodzić, pokazywać się bo ciągle mam w głowie, że wygląam jak mała, drobna dziewczynka z której wszyscy się będą śmiali albo traktowli jak powietrze..
Nie mogę wybić sobie tego z głowy.. chciałabym moc wcisnąć reset:(
np. nie zapraszała mnie na "imprezy", bo "przeciez i tak byś nie przyszła"; smiała się z mojego wzrostu; gdy przyszedł jakiś chłopak to zostawiała mnie samą a ona szla z nim w ogóle olewając mnie; gdy ktoś traktował mnie jak powietrze ona nic z tym nie robiła tylko olewała mnie tak samo; cieszyła się z tego, że ludzie traktują mnie przy niej jak poweitrze, śmiała mi się złośliwie w twarz.. Kiedyś powiedziałam kto mi się podoba to jej pierwsza uwaga "ach, wiem tańczył ze mną na dyskotece"; jak ja poszłam na dyskoteke to smiała się złośliwie " nie zatanczysz z nim" bo byłam drobna a on był bardzobardzo wysoki..ze złośliwości pokazywała mi zdjęcia z chłopakami, którzy kiedyś ze mną się znali a nie z nią, śmiała się, że nikt mi już nie mówi cześć tylko jej..mnie nikt nie zauważał a ona była z tego przeszczęsliwa.. ciągle wmawiała mi zazdrość, chociaz większośc czasu miałam to już w dupie; ciągle komentowała,z uśmieszkiem i złośliwościa, że jestem taka grzeczniutka i nie zrobie tego i tamtego a ona jest taka fajna i imprezowa..
Niby nic. "drobne uszczypliwości". Teraz jestem dorosła, ale jak to w człowieku zostaje, jak sie ma 13lat to jednak wszystko jakoś łatwo wchodzi w głowę.. Nie mogę się tego pozbyć. Do tego stopnia, że uciekam od każdego chłopaka. Ciagle mi się wydaje, że oni bedą się ze mnie wyśmiewać, szydzić z mojego wzrostu i olewać. Ciągle mam to w głowie, że każdy kolejny wysoki, ogarnięty, przystojniak będzie mnie traktował jak gówno. Do tego stopnia to jest wszystko, że wmówiłam sobie, że nie zasługuje na żadnego. Wmówiłam sobie, że nigdy się nie zakocham i ogólnie wywaliłam w ogóle mysl, że mogłabym bym w związku. Już nawet mniejsza o płeć męską.. Ja przez to nie umiem normalnie stać z ludzmi, chodzić, pokazywać się bo ciągle mam w głowie, że wygląam jak mała, drobna dziewczynka z której wszyscy się będą śmiali albo traktowli jak powietrze..
Nie mogę wybić sobie tego z głowy.. chciałabym moc wcisnąć reset:(
-
23 lipca 2016, 14:11:24Dzięki.
Nie wyszła by "konfrontacja". Bo to była z jej strony "cicha rywalizacja". Lubiła mi pokazywac, że jest lepsza.Kto by uwierzył, że była wredna. Wszyscy zawsze uważali, że jestem zazdrośnicą i wszystkiego jej zazdroszczę. -
2 lipca 2016, 17:21:53To nie była przyjaciółka. To była oprawczyni, która się nad Tobą znęcała psychicznie
-
2 lipca 2016, 16:46:59Też miałam taką "przyjaciółkę" i nawet teraz czasami ją spotykam. Po niedawnym spotkaniu czułam się strasznie, bo wspomnienia wróciły. I wiesz do jakiego wniosku doszłam? Że to nie moja wina, że to są jej kompleksy nie moje. Kiedyś tylko ignorowałam jej zaczepki i dopiero w domu użalałam się nad sobą. Teraz mówię jej, to co myślę. Ostatnio skrytykowała kolor moich włosów, że niby brzydki – odpowiedziałam jej, żeby nie patrzyła. Oczywiście, po tym udawany uśmiech i stwierdzenie: wyluzuj i następne gadki. Na każdą jej odpowiedziałam, co myślę. Spytałam się dlaczego jest tak uszczypliwa. I po tym było mi lżej.
Nie wiem czy masz z nią jakiś kontakt czy nie, ale jeżeli ją czasem spotykasz, to powiedz jej co myślisz o niej. Na pewno ci ulży. Nie będzie to proste, ale rezultat będzie tego wart.
Jeżeli nie ma szans na spotkanie, to postaraj się wspomnienia jej przykrych słów zamienić na wspomnienia tych miłych. Śmiała się z twojego wzrostu? Przypomnij sobie, kiedy ktoś skomplementował twój wzrost. Pomyśl sobie, że dlaczego masz wierzyć jej, tej która tyle szkód ci wyrządziła, a nie tej drugiej osobie.
Nie pozwól, żeby przeszłość pozbawiła cię uroków teraźniejszości. Jeżeli sama nie poradzisz sobie, to poszukaj pomocy u kogoś z rodziny, może im bardziej zaufasz niż znajomym. A może jakiś psycholog? Nie męcz się z tym sama. Jeśli czujesz, że nie dasz rady szukaj pomocy.
Pozdrawiam. :) -
2 lipca 2016, 11:52:57Ile masz wzrostu? Nos wysze buty.