Smutno mi bo nie mam przyjaciół, znajomych, wyleciałam ze studiów, nie mam chęci na nic, pracy, perspektyw. Mam depresję i zaburzenia odżywiania. Tylko zaczynam jeść od razu monstrualnie tyję. W wieku 20 lat mam ciało 40-latki przez ciągłe wahania wagi nawet po 20kg. Nie mam siły już się głodzić, walczyć ze sobą. Brzydzę się siebie. Do niczego się nie nadaje i wszystko niszczę, czegokolwiek się podejmę, bo zawsze przychodzi ta bezsilność i przestaję myśleć, wszystko obraca się w ruinę. Na niczym mi nie zależy. Chciałabym umrzeć. Marzę o tym. Nie marzę o poprawie życia, tylko o tym by się to wszystko skończyło. Mam już dość bólu, upokorzeń, stresu, lęku. Pozostaje to cholerne poczucie winy, nie mogę się zabić bo nie jestem w stanie zniszczyć życia moim rodzicom, to mnie przytłacza i dobija. Mój dom jest moim więzieniem, jak jakaś pierdolona zaklęta pętla, ciągle odtwarzam najgorsze momenty mojego życia.

Top 100 Top 100 7 dni