Chcialabym troche sie zadawac z ludzmi ze szkoly, ale nie mam na to sily... Czuje, ze troche dla zasady, zeby znow nie zostac kompletnie bez nikogo, albo miec czasem do kogo gebe otworzyc... Nie potrafie sie juz zmusic do smiechu z lipnych zarcikow, czy rozpoczecia rozmowy... Wszystko mnie wykancza...
-
13 września 2019, 09:40:21Jesteś debilem jebanym naucz się żyć w społeczeństwie pozdro 600 jebać ci starego
-
13 września 2019, 09:40:21Jesteś debilem jebanym naucz się żyć w społeczeństwie pozdro 600 jebać ci starego
-
13 września 2019, 09:40:20Jesteś debilem jebanym naucz się żyć w społeczeństwie pozdro 600 jebać ci starego
-
13 września 2019, 09:40:20Jesteś debilem jebanym naucz się żyć w społeczeństwie pozdro 600 jebać ci starego
-
13 września 2019, 09:40:20Jesteś debilem jebanym naucz się żyć w społeczeństwie pozdro 600 jebać ci starego
-
12 września 2019, 22:04:06Ja mam tak samo. Wiesz co robię? Wyznaczam granice. Koleżanki ze studiów chcą się ze mną zaprzyjaźnić, wyjeżdżać razem, plotkować i rozmawiać o swoich najgłębszych tajemnicach, które zupełnie mnie nie dotyczą - to nie moje środowisko. A więc wyznaczam im granice i one wiedzą, w jakich obszarach możemy działać wspólnie (np. uczyć się, gadać o uczelni - takie pierdoły), a w jakich osobno (moje życie prywatne, rodzinne, mój chłopak).
Bądź sobą - nie zmuszaj się do wpasowania się w nich. Pomyśl, w jakich obszarach i momentach ich potrzebujesz i nagradzaj ich uwagą i uśmiechem, gdy właśnie w nich się znajdujecie. Wtedy będą wiedzieli, że jesteś kumplem bardziej szkolnym niż pozaszkolnym.
Powodzenia xD -
12 września 2019, 16:23:59Mam identycznie...