Bardzo mi ciężko wewnętrznie, chyba coraz ciężej, niż sprzed lat.
Nie lubię, kiedy stracie się tutaj mi pomóc, bądź pocieszyć, doceniam to, ale najbardziej chciałabym tym zaleniem się tutaj uwolnić od tego ciężaru.
Chciałbym to przelać w okienku z internetu, ale to nie działa i mam wrażenie, że sama odpycham pomoc, a to dlatego, że chciałabym, żeby te wszystkie myśli ode mnie samoistnie odeszły.
Bez moich starań.
Nie lubię, kiedy stracie się tutaj mi pomóc, bądź pocieszyć, doceniam to, ale najbardziej chciałabym tym zaleniem się tutaj uwolnić od tego ciężaru.
Chciałbym to przelać w okienku z internetu, ale to nie działa i mam wrażenie, że sama odpycham pomoc, a to dlatego, że chciałabym, żeby te wszystkie myśli ode mnie samoistnie odeszły.
Bez moich starań.
-
14 lipca 2018, 09:50:28hej,
nie polubisz tego wpisu, ale muszę to napisać.
Sam mam problem z działaniem. To wymaga wysiłku a łatwiej usiąść i odpocząć mając nadzieję, że rzeczy same się naprawią.
Niestety, jeśli nic nie robimy to rzeczy mają tendencję do pogarszania się a nie polepszania.
Jak siedzisz w pokoju i nic nie robisz to w końcu zbiera się kurz, kran zaczyna cieknąć, jesteś coraz bardziej głodna. Nie płacisz rachunków więc wyłączają Ci prąd, robi się zimno, ciemno i brudno. Zasadniczo wcześniej czy późnej dochodzisz do wniosku, że jednak zrobienie czegoś jest bardziej opłacalne niż nie robienie niczego.
Psycholog, którego cenię, Jordan B. Peterson opracował ciekawą metodę.
Proponuje on zastanowić się i spisać jak mogłoby wyglądać Twoje życie za dwa do pięciu lat w obszarze pracy, relacji intymnych, rodziny, społeczności, przyjaciół itp. gdybyś włożyła w nie wysiłek i miała odrobinę szczęścia (wygrana w totka się nie zalicza - patrzysz realnie).
Z drugiej strony wypisujesz co się wydarzy jeśli nic nie zrobisz (nie będziesz wychodzić do ludzi, nikogo nie poznasz, staniesz się zgorzkniała, zaczniesz pić alkohol, stoczysz się itp. - znasz siebie na tyle, żeby w miarę to ocenić).
Jak masz to ustalone i przychodzi do zrobienia czegoś w kierunku osiągnięcia celów to masz świadomość:
- zrobienie tego to -10 punktów zadowolenia
- jak to zrobię to osiągnę cel X co daje +50 punktów zadowolenia
- jak tego nie zrobię to prawdopodobnie będzie mnie to kosztowało -200 punktów zadowolenia
Punkty zadowolenia to moja wymyślona właśnie waluta, która obrazuje rachunek opłacalności, który automatycznie przeprowadzasz w głowie.
Ważne tutaj jest to, żeby mieć świadomość, że nie zrobienie tego co trzeba, to nie jest 0 punktów. To działanie, które kosztuje Cię często więcej niż zaciśnięcie zębów i zrobienie czegoś trudnego, na co nie masz aktualnie ochoty.
Szczerze trzymam kciuki za zamianę nastawienia.
PS
Jeśli faktycznie nie widzisz sensu żeby cokolwiek robić i wydaje Ci się, że lepiej już nigdy nie będzie - zdobądź się na wizytę u specjalisty, to może być depresja i możesz sama nie dać rady tego ogarnąć - to może zdarzyć się każdemu.
Powodzenia,
pomagam.tobie@gmail.com