Zmarnowałem sobie życie. Nie chcę żyć tylko brakuje mi odwagi do ostatniego aktu. Nie jestem w stanie się relaksować, cieszyć. Zawsze byłem nadwrażliwcem, po smierci taty bardzo sie zmienilem.Po drodze kolejne wydarzenia i ten pieprzoy stres i strach. Minelo 9 lat, a ja mimo wizyt u psychologow i psychiatrow spadam na dno. Nie mam nikogo z kim moglbym skonfrontowac to co czuje. Moglbym dlugo o kolejnych gwozdziach do tej mojej trumny pisac tylko po co?

Top 100 Top 100 7 dni