Ciężko ubrać to w słowa ale w pierwszej kolejności zaczną od wyznania.Jestem zły.Jedyna sprawiedliwo...
-
28 lipca 2014, 17:15:0628 lipiec 2014 12:48:02
Witam.
Ten serwis nie służy chwalenia się swoimi przekonaniami religijnymi. Pozdrawiam. -
28 lipca 2014, 16:30:1128 lipiec 2014 12:48:02 - Panowie Świadkowie Jehowy, proszę Was, nie reklamujcie się tutaj.
-
28 lipca 2014, 16:28:54Wiesz, chyba mam podobnie jak Ty, z tym że ja nie myślę o zabiciu się... I obym nigdy nie pomyślał, muszę załatwić ważną sprawę, chociaż daję sobie jednoprocentową szansę na dokonanie tego... Ech...
-
28 lipca 2014, 12:48:02Witam
Polecam artykuł " Dlaczego nie dawać za wygraną" w którym podano 3 powody dla, których warto żyć.
http://www.jw.org/pl/publikacje/czasopisma/g201404/dlaczego-nie-dawa%C4%87-za-wygran%C4%85/ -
28 lipca 2014, 12:36:15Przez bardzo długi czas miałam tak jak Ty i przez ten brak otwartości straciłam prawie wszystkich przyjaciół, których miałam, na których naprawdę mi zależało. Myślę, że jeśli nie potrafisz się otworzyć może trzeba zasięgnąć rady psychologa, który Ci pomoże, z rodziną też warto porozmawiać na ten temat i pamiętaj, śmierć niczego nie rozwiąże, a jest to wyjście, którego nie da się odwrócić. Jeśli będziesz potrzebowała się po prostu wyżalić i z kimś porozmawiać zawsze możesz do mnie napisać na gg 7372208 :)
-
28 lipca 2014, 10:58:35Zacznę od tego ,że mam 21 lat.Jestem młodym człowiekiem.W życiu moim działy się różne rzeczy jak to w życiu każdego człowieka.Jednak pomimo wieku zbudowałam w głowie wizje życia,wizje świata.Światopogląd ten ,kształtujący się w dalszym ciągu w ostatnim czasie rozpadł się jak domek z kart.Zawsze byłem przekonany ,że ja wychodzący w świat zawsze będę miał oparcie w rodzinie,przyjaciołach.Myślałam ,że cokolwiek się wydarzy mogę liczyć na wsparcie.Wierzyłam ,że istnieje miłość.Miłość czysta,miłość całkowita,bezgraniczna.Teraz dochodzi do mnie ,że światem rządzi coś złego,coś co różni i niszczy ludzi,co sprowadza konflikty.Jestem załamany.Mam rodzinę-nie mam w niej oparcia.Mam przyjaciół-lecz wstyd mi przed nimi się otworzyć.Z dnia na dzień zamykam się w sobie.Gdyby nie moja wiara i moi przyjaciele już dawno nie byłoby mnie tutaj.Wspólne rozmowy,żarty oddalają ode mnie chodź na chwilę czarne myśli.Jak to jest u Was?Czy idąc przez życie ktoś martwi się o Was?Mówi:"To dobry pomysł.Tak rób.Uważaj bo może Ci się stać krzywda"?Ja nie mam takiego oparcia w nikim.Czuje ,że jestem nikim w oczach rodziny.Uważany za śmiecia,traktując go z zupełną obojętnością,a nawet lepiej aby go nie było.Toć to śmieć i brzydko wygląda...
-
28 lipca 2014, 10:07:05Ja jestem chętny ;)