Poznałbym zniechęconą życiem, aspołeczną dziewczynę, która nie ma celu i sensu w życiu, której na niczym już nie zależy i ma wszystkiego dosyć, tak jak ja... I byśmy razem mieli dość, w nocy, pod kocem, z herbatką przy filmie albo muzyce...
-
23 listopada 2017, 21:57:06To rzeczywiście fajny dar... Ktoś chce? Oddam, za darmo
-
23 listopada 2017, 21:54:02wszyscy po trochu jesteśmy zniechęceni :), ja jestem zniechęcona tym, że mężczyźni (na pewno więcej ich, niż kobiet) gwałcą i potrzebują się seksualnie wyładować. Ostatnio coraz częściej to do mnie dociera. Rozumiem to, każdy ma jakieś potrzeby- kobiety RACZEJ emocjonalne, a mężczyźni RACZEJ seksualne. Ale... ech, tak bardzo mnie to brzydzi, przeraża i przerasta, a nie powinno... i tak, mam chłopaka, i nie- nie przestaje mnie to odstręczać (mimo, że go kocham i mi się podoba).
-
23 listopada 2017, 21:50:40Wiesz życie to dar i ciężko mi zrozumieć że jakaś dziewczyna mogła by być zniechęcona życiem
-
23 listopada 2017, 21:46:42Kto inny zrozumie lepiej?
-
23 listopada 2017, 21:24:12A tak że zastanawiam się nad aspołeczną i zniechęconą laską co to za pomysł ?
-
23 listopada 2017, 21:17:05Ale dlaczego dla Ciebie ciekawy?
-
23 listopada 2017, 21:15:04No ...zniechęcona dziewczyna film koc herbatka ciekawy układ
-
23 listopada 2017, 21:15:04No ...zniechęcona dziewczyna film koc herbatka ciekawy układ
-
23 listopada 2017, 21:12:34Mało ciekawy, ale więcej nie trzeba
-
23 listopada 2017, 19:38:01Czemu ciekawy?
-
23 listopada 2017, 19:27:07Ciekawy układ
-
23 listopada 2017, 19:11:4164264887 (;
-
23 listopada 2017, 18:59:07Mam, jak chcesz to podaj swoje..
-
23 listopada 2017, 18:52:44masz gg?
-
23 listopada 2017, 18:52:04niestety mam 16 lat, a Tobie by to pewnie przeszkadzalo (:
-
23 listopada 2017, 18:50:03Kurwa, to chyba przeznaczenie
-
23 listopada 2017, 18:36:53Co za różnica co zrobię, przecież to nie ma znaczenia...
-
23 listopada 2017, 18:24:39Możesz
a) żyć dalej, poznawać świat, czerpać z niego przyjemność i sprawiać, że inni ludzie znajdą swój sens
b) umrzeć- ale przecież prędzej czy później każdy umrze. A jeśli po śmierci nic nie ma, to chyba lepiej nacieszyć się tym życiem i istnieniem, skoro tak czy siak umrzemy, nie? -
23 listopada 2017, 18:24:39Możesz
a) żyć dalej, poznawać świat, czerpać z niego przyjemność i sprawiać, że inni ludzie znajdą swój sens
b) umrzeć- ale przecież prędzej czy później każdy umrze. A jeśli po śmierci nic nie ma, to chyba lepiej nacieszyć się tym życiem i istnieniem, skoro tak czy siak umrzemy, nie? -
23 listopada 2017, 18:23:31Co zamierzasz dalej zrobić, gdy już się z tym pogodzisz?
-
23 listopada 2017, 18:19:35Chyba w takim razie moim podświadomym sensem życia jest jego całkowity brak. Bo przecież jak to napisałaś, nie będę sobie go wymyślał na siłę. Muszę się z tym pogodzić i tyle.
-
23 listopada 2017, 18:03:16Tak, jesteśmy tylko pyłkiem w kosmosie, ale co z tego? Jak inaczej chcesz tu przeżyć? Jesteśmy skłonni do myślenia, że jesteśmy ważni. Mnie śmiesza jedynie kłótnie między np. państwami lub... Inne kłótnie między ludźmi. To, że ciągle ktoś myśli, że tylko on ma rację... zapominając, że są różne perspektywy... I ludzie się kłócą, mają intrygi, zdradzają się- zapominając, że i tak to nie ma sensu. Mój sens nie jest sztucznie wymyślony. Jest podświadomy. Nie siedziałam z kartką w ręku i nie wymyślałam go sobie. Wychillujcie i nie bądźcie takimi idealistami wywróconymi na drugą stronę.
-
23 listopada 2017, 17:35:53Życie jest kompletnie bezwartościowe. Moim zdaniem ludzie sami sobie przypisali ten zaszczyt "bycia ważnym". A tak naprawdę jesteśmy zbitką atomów obdarzonych przypadkiem czymś co zwiemy inteligencją. To co robimy w życiu nie ma żadnego znaczenia. Ani to kim jesteśmy. Życie nie ma sensu. Sens wymyślasz sobie sam. Jest sztuczny. I ten sens jest tak długo dopóki się żyje. A potem się umiera. I nie ma nic. Wszystko co robimy w życiu to wrodzone zachowania (jedzenie, sen, rozmnażanie się itd) a cała reszta jest po to, żeby odrywać nas od myśli, że to wszystko nie ma żadnego znaczenia...
-
23 listopada 2017, 17:23:12Hmm, ja akurat myślę, że mogę być "kimś". Chcę być kimś i wierzę w to, że uda mi się , w dziedzinach, w których jestem dobra, osiągnąć sukces (a może nawet sławę- na której już tak bardzo mi nie zależy). Wierzę w to, że jakoś ten świat, ma lepsze, zmienię. To dlatego widzę sens. Chcę być takim Dr. Rieux (z Dżumy, A. Camusa), który właśnie widział sens w tym, co robił. Nie poddawał się, mimo, że wiedział, że czeka go śmierć. Robił to, co uważał za słuszne.
Jak się w życiu nie może znaleźć sensu, to nie znajdzie się celu i motywacji, a one są najważniejsze. Ale to nie musi być sens obiektywny. To może być sens mały, prozaiczny, dopasowany do danego człowieka. "Mam pomysł, jeśli go nie zrobię, to ktoś po mnie może już na to nie wpaść", "mam psa, ktoś musi go karmić i się nim zajmować, żeby nie umierał w schronisku", "mam dzieci, które chcą żyć, muszę je wychować, żeby chociaż one znalazły w życiu sens"... a nie żadne "życie nie ma sensu, póki nie znajdę leku na raka". -
23 listopada 2017, 15:32:43Moim zdaniem szukanie sensu życia jest zbędne i spisane z góry na porażkę. Najzdrowszym podejściem wydaje mi się zwyczajnie dążenie do takiej czy innej satysfakcji, przyjemności, zadowolenia - taki pozytywny hedonizm. Samej mi to raczej nie wychodzi, dlatego też zaciekawił mnie ten wpis i dyskusja, którą sprowokował. Prawda jest taka, że większość z nas nie osiągnie w życiu niczego spektakularnego. Nie zostaniemy fizykami jądrowymi, nie wynajdziemy leku na raka, nie odciśniemy dłoni w Hollywood. Może po prostu kluczem do jakiegokolwiek zadowolenia (czy szczęścia, choć to dosyć duże słowo) jest zaprzestanie doszukiwania się sensu. Bo sens kojarzy się jako coś zbyt górnolotnego i niedostępnego dla nas, szarych ludzi. A przecież nasze życie też ma znaczenie, choćby wydawało się nam czasem inaczej. Mam wrażenie, że życie jest w gruncie rzeczy bardzo proste, a najbardziej spełnieni są jednak ludzie, którzy po pierwsze nie skupiają się zanadto na swoich stanach emocjonalnych (w przeciwieństwie do nas na tej stronie :), a po drugie wsłuchują się w tego swojego wewnętrznego egoistę i dążą do pozytywnych doświadczeń. A mniejsze lub większe osiągnięcia nie są celami samymi w sobie, a skutkiem pobocznym.
A może za daleko odpłynęłam myślami i jestem w wielkim błędzie, nie wiem.
W każdym razie chciałabym umieć tak żyć. Może wtedy nie marzyłabym podobnie do autora o kimś, z kim mogłabym pobyć sama, nie będąc samą :)
/k -
23 listopada 2017, 13:24:05Ale według mnie nie ma powodów do życia. Może bym się starał, gdyby życie trwało wiecznie. Trochę słabo tak w wieczności nic nie robić. Ale tak to wszystko nic nie warte...
-
23 listopada 2017, 12:44:20Bo widzisz, to Ty musisz znaleźć ten powód. Psycholog ma Cię na niego nakierować. Jakby Ci wymienił powody do życia, to czułbyś się przekonany? Jeśli tak- idź do filozofa (poelcam Tatarkiewicza- Historia Filozofii). Poczytaj sobie też, na czym polega praca psychologa.
-
23 listopada 2017, 00:00:09Ale jeśli nie znajdzie mi powodu do życia i starania się to będzie bezużyteczny...
-
22 listopada 2017, 23:57:49Heh, jeśli myślisz, że psycholog powie Ci coś takiego, to właśnie zaliczasz się do tych ludzi, którzy kierują się stereotypami. Psycholog to nie swatka, nie wróżka ani nie koleżanka w klubie. Kiedy ludzie sobie to uświadomią...
-
22 listopada 2017, 23:54:34Psycholodzy są walnięci oni sami potrzebują pomocy specjalisty
-
22 listopada 2017, 23:52:04A z resztą mogę sobie pisać, co za różnica. Hmm.. Co mi pomoże psycholog? Da mi powód do życia nagle? Tak o? A może powie jakąś durnotę w stylu "życie jest tylko jedno" albo "marnujesz sobie życie, zacznij coś robić"? Życie jest nieważne i bezcelowe... Męczy mnie to. Męczy mnie zasypianie z myślą, że jutro jest kolejny pieprzony dzień i budzenie się z myślą, że muszę dotrwać do nocy. Irytuje mnie to, że muszę się męczyć żyjąc- chociaż wcale o to nie prosiłem- tylko dlatego, że jakaś dwójka osób, na których mi nawet nie zależy, pieprzyła się dwadzieścia lat temu.
-
22 listopada 2017, 23:44:11Na dobre i złe
-
22 listopada 2017, 23:32:59Ej no, halo- dlaczego tak uważasz. Nie znikaj. Po to tu jesteśmy. :)
-
22 listopada 2017, 23:28:01Nie będę się dalej użalał, nie powinienem tu tego wszystkiego pisać. To był błąd.. Miłego życia.
-
22 listopada 2017, 23:15:36Ok, to może nie rób nic, a kiedyś stwierdzisz, że chcesz/potrzebujesz zmiany (bądź nie)- i motywacja sama przyjdzie (lub zaczniesz jej szukać).
Będzie dobrze, jak będziesz chciał coś zmienić, to do psychologa i on Ci w tym pomoże. Bailando! -
22 listopada 2017, 22:58:27Jakoś nie widzę tego życia
-
22 listopada 2017, 22:51:00To może rób sobie plany miesięczne- właśnie, jeden miesiąc na to, drugi na tamto, możesz też robić kursy- rozumiem całkowicie, że Ci się coś nudzi po 2-4 tygodniach- ludzka rzecz :)
-
22 listopada 2017, 22:37:44Mam wakacje dłużej niż rok. Jak już pisałem, wszystko po 2-4 tygodniach jest nudne i męczące...
-
22 listopada 2017, 22:35:27Zrobić sobie wakacje w ciągu roku :D
-
22 listopada 2017, 22:35:12To może warto na sobie się najpierw skupić- próbowałeś z psychologiem/psychoterapeutą? A może jakoś chcesz rozwinąć swoją pasję? Zmienić środowisko?
-
22 listopada 2017, 22:33:47Nie mam szczęścia w sobie ani nigdzie indziej
-
22 listopada 2017, 22:32:41Możesz szukać, czemu nie- możesz czekać, też dobrze. Najważniejsze to móc znaleźć szczęście w sobie i doceniać to gdzie się jest. Znaajdziesz kogoś :)
-
22 listopada 2017, 22:14:07Chyba dam sobie spokój i powegetuję do końca sam...
-
22 listopada 2017, 22:10:28To chyba samo musi przyjść. Nasz związek był zbudowany na 3-4 latach przyjaźni. Nie było żadnego "bum, KOCHAM CIĘ!!!"- po prostu dobrze się razem czuliśmy ze sobą, widzieliśmy się w najgorszych sytuacjach życiowych... nigdy nie próbowaliśmy się sobie podobać i nigdy nie było okazji na jakąś grę intryg... nie było żadnego romantycznego love story. Po prostu byliśmy kumplami i oboje mówiliśmy, że nic ze związku nie będzie. A potem stwierdziliśmy, że skoro już kochamy siebie wewnętrznie (bo po prostu siebie akceptowaliśmy), to czas chyba pokochać się zewnętrznie i przekuć relację przyjacielską w damsko-męską. Czasem mówimy do siebie: "lubię cię", a czasem "kocham cię"- zależy od sytuacji. Też nie czuję takiej "miłości"- piszczenia w środku, motyli w brzuchu, rumieńców- NIGDY tego nie miałam, ale jakoś żyję i jestem szczęśliwa.
Nie myśl o tym, jak to będzie, czy na pewno to będzie "to"- po prostu żyj na całego. Nie musisz wiedzieć, czego chcesz- najlepiej wiedzieć, czego nie chcesz- ustal sobie, z osobą o jakich wadach nie mógłbyś przeżyć całego życia- np. dla mnie to było "chłopak agresywny", "ograniczający moją wolność", "szowinista", "głupek", "uparciuch"- i oczywiście, może Twoja wybranka będzie mieć coś z wad, których nie znosisz, ale przynajmniej będziesz wiedział, że "to jest to".
I tak potem się okazuje, że miłość nie wybiera i te wszystkie nasze ideały idą do śmietnika, a zakochujemy się w kimś zupełnie innym :D. -
22 listopada 2017, 22:07:43Ach, moja wypowiedź skierowana jest do tej z 22 listopad 2017 21:35:22.
/22 listopad 2017 22:04:53 -
22 listopada 2017, 22:04:53A ja nigdy nie pojmę związków skrajnych osobowości. Ty - emocjonalna humanistka, on - cichy ścisłowiec. Jeszcze w miarę mogę zrozumieć postępowanie kobiet, które jako ekstrawertyczne optymistki (większość kobiet, oczywiście nie wszystkie są takie) chcą ustatkowania, kogoś, kto będzie je trzymał przy ziemi, więc z reguły spokojnego introwertyka, przeważnie też mądrzejszego od nich samych. Ale żeby taki cichy, inteligentny mężczyzna z własnej woli chciałby być u takiej wesołej goniącej do ludzi kobiety - tego nie mogę zrozumieć. Sam jestem introwertykiem, lubię naukę, żyję w ciszy, za nic w świecie nie mógłbym być z kobietą inną niż ja. Wolałbym mieć taką, której nie musiałbym pomagać w nauce, bo miałaby ten sam iloraz inteligencji, co ja, i z którą mógłbym dzielić ciszę. Jednak... to marzenie. Zwykle w filmach (różnych, nie tylko romantycznych) przedstawiane są związki dwóch różnych charakterów i o dziwo, odzwierciedlają one dzisiejszy świat. Jeszcze nie miałem okazji zobaczyć prawdziwej pary dwóch idealnych połówek. Taka sama połówka to skarb.
-
22 listopada 2017, 22:04:4521:56 Przez to wszystko nie widzę się z kimś, a tym bardziej z kimś tak ciekawym i energicznym jak Ty...
-
22 listopada 2017, 21:58:5321:56 Nie wiem nawet czy tego naprawdę chcę... Chcę, ale chyba nie będę potrafił czuć tego, że kocham...
-
22 listopada 2017, 21:56:08To nie oznacza, że jest kolorowo. Czasami siebie nie rozumiemy. Czasami czuję, że potrzebuję większego wsparcia, oboje zaczynamy dominować (oboje jesteśmy raczej dominantami) lub on uważa, że jestem zbyt emocjonalna (podczas dyskusji), a ja, że jest nieczuły (gdy potrzebuję pocieszenia).
Nie zawsze jest tak wspaniale i często też muszę się dostosowywać (on też)- ja potrzebuję jego obecności, on mojej rzadziej, potem się w tym zmieniamy... ale chcę Ci powiedzieć Autorze, i Wam wszystkim, że jeśli się kogoś akceptuje, to takie przeciwieństwa się dopełniają. Najważniejsze to nie idealizować, znać swoje potrzeby i chodzić na kompromisy. Ale kto wie... może znajdziesz dziewczynę ze swoich snów- i będzie tak samo aspołeczna jak Ty. Mam wielką nadzieję, ze stworzycie razem świetny związek. :) -
22 listopada 2017, 21:52:44To jego jedyną wadą jest to, że jest mało towarzyski. Albo raczej cechą, bo niekoniecznie musi być to wadą. Ja nienawidzę być wśród ludzi. Nawet chwilę. Najczęściej źle się wśród nich czuje. Jak mam rozmawiać z kimś.. Nienawidzę jak mnie dziewczyna wyciągała do znajomych. Musiałem siedzieć z ludźmi, na których mi nie zależy, słuchać ich, rozmawiać, chociaż wcale nie miałem na to ochoty. Nie interesuję się niczym konkretnym, wszystko jest nudne po krótkim czasie. Nie widzę sensu życia. Nie zależy mi na nim. Wiem, że jestem inteligentny, ludzie pewnie mówią, że się zmarnuję, bo myśleli chyba, że zostanę co najmniej jakimś profesorem. Chyba, bo od długiego czasu nie wychodzę z domu i nie mam z nikim kontaktu. Ale nie zależy mi na tym. Nienawidzę swojej rodziny. Nie zależy mi na pieniądzach, domu, nie chcę dzieci. Nie wierzę w Boga ani w to, że coś jest po śmierci. Rzadko smucę się albo cieszę z tego co inni. Najbardziej boję się w życiu bólu fizycznego. Chyba tylko dlatego nic sobie nie zrobiłem. Nie mam ani jednego powodu, żeby żyć i się starać coś robić.
-
22 listopada 2017, 21:46:02Ja też
-
22 listopada 2017, 21:44:35Jeju, marzę o takim związku i zazdroszczę okropnie...
/rn -
22 listopada 2017, 21:35:22Razem leżymy sobie w łóżku i oglądamy filmy. Wychodzimy do kina jak nam się zechce, a gdy ktoś nas gdzieś zaprasza, to idziemy razem i mamy porozumiewawcze znaki, gdy chcemy już uciec. Ja lubię ludzi i lubię się z nimi spotykać- żyjemy w pewnej symbiozie. Też... jak on chce się schować, to ja przyciągam do siebie ludzi i z nimi rozmawiam. Wtedy on ma spokój. Jest bardzo inteligentny, a ja wygadana- dlatego ja zagaduje ludzi, rozmawiam z nimi o emocjach, a jak wkracza nauka (rozmowy natury biologicznej), a ja czegoś nie wiem, to zawsze się go pytam- wtedy on "błyśnie" wiedzą i tak sobie partnerzymy. Ludzie mówią, że do siebie pasujemy. Też tak uważam- jak serce i rozum. Oczywiście, nie mówię, że on nie ma uczuć, a ja nie mam mózgu- ale tak się dopełniamy, to jest u nas silniejsze. Raczej jesteśmy sam-na-sam. Dużo mówię, on mnie słucha (albo i nie)- często zadaję mu pytania, on czuje się dowartościowany (uwielbiam mówić o nauce i dzielić się ze mną nowościami i ciekawostkami z jej świata). Mój chłopak zajmuje się filozofią, biologią, historią, kognitywistyką, etyką... czym on to się nie zajmuje. Zna odpowiedzi na większość moich pytań. Oboje jesteśmy harcerzami- tak się poznaliśmy. A potem zaprzyjaźniliśmy się w szkole. Uciekaliśmy razem na przerwach od ludzi i kryliśmy się po jej kątach. Oboje studiujemy- on kierunek związany z biologią, a ja psychologię. On ścisłowiec, ja humanistka (nie, nie jestem głupia, tak, lubię matematykę i nauki ścisłe).
-
22 listopada 2017, 21:23:4121:19 I co robicie razem? Spotykacie się ze znajomymi? Wychodzicie w publiczne miejsca? On się czymś interesuje? Co robi?
-
22 listopada 2017, 21:19:20Hm, ja mam chłopaka, którego kocham- a tak jak Ty- nie lubi kontaktu z ludźmi, nie odzywa się za dużo, nie szuka znajomych. Jestem bardziej energiczna i społeczna niż on- ale żyjemy w fajnej symbiozie, więc u nas to działa. Jestem pewna, że u Ciebie też może- ale to wszystko zależy od tego, jak ci się taka osoba będzie podobać, a nie tylko ta część jej charakteru :)/22 listopad 2017 20:16:25
-
22 listopada 2017, 21:03:1622 listopad 2017 20:47:10 - jesteś dziewczyną tak?
-
22 listopada 2017, 21:03:1421 /autor
-
22 listopada 2017, 20:47:10Nie wiem czy zgadza sie tak do konca, ale mozesz napisac jak bedziesz mial ochote
calliopesmith@yahoo.com -
22 listopada 2017, 20:36:0121 mam, ja z 22 listopad 2017 19:45:54
-
22 listopada 2017, 20:29:32Ile masz lat autorze tego wpisu?
-
22 listopada 2017, 20:24:12Zasmucił i zanudziłbym ją na śmierć. Poza tym raczej ciężko być z kimś kto mało się odzywa i nie znosi kontaktu z ludźmi. I komu nie zależy na dobrobycie. Ani znajomych. Już próbowałem.
-
22 listopada 2017, 20:16:25A może właśnie taka osoba byłaby dla Ciebie dobra- ale tylko empatyczna, która rozumiałaby co czujesz? Która by Cię motywowała, ale jednocześnie znała Twoje potrzeby i granice.
Jak myślisz? -
22 listopada 2017, 20:13:49Już raczej nie nadaję się do bycia z kimś, kto codziennie cieszy się z życia, kto jest ambitny zawodowo, socjalizuje się z ludźmi etc...
-
22 listopada 2017, 20:07:3719:46:32 O to chodzi... Lepsze to niż żyć tak bez sensu. A jak ktoś jeszcze jest na kim Ci zależy to zawsze... Łatwiej.
-
22 listopada 2017, 20:03:25Kurka, ale ja już mam chłopaka :(
Ale trzymam Cię w rezerwie ;) -
22 listopada 2017, 19:46:32Ile chętnych. Niby macie wszystkiego dosyć, a jednak chcecie kogoś poznać, może i się zakochać. A miłość jest uznawana za sens życia, a przynajmniej sens życia zakochanej jednostki.
-
22 listopada 2017, 19:45:54Też chcę takiej dziewczyny
-
22 listopada 2017, 19:41:49Podaj jakiś kontakt :c
-
22 listopada 2017, 18:37:53Już ide
-
22 listopada 2017, 18:34:20To chodź
-
22 listopada 2017, 18:32:58Zgłaszam sie