Troszkę olewam moja dziewczynę. Ma pracę zmianowa. Tyle że jak się spotkamy to koniecznie muszę z nią wracać bo się boi sama. Tyle że w tym tygodniu mi nie pasuje, bo będę musiał zrobić 60 km z tego tytułu że sama nie może.
I obraziła się. Ale wkurza mnie to jej wieszanie się na mnie. W tych czasach kobieta powinna być niezależna. Skoro nie chce dziecka i pracować w domu to jesteśmy traktowani na równi. Pomogę przenieść coś cięższe, ale ja nie bede robił za tatusia.
I obraziła się. Ale wkurza mnie to jej wieszanie się na mnie. W tych czasach kobieta powinna być niezależna. Skoro nie chce dziecka i pracować w domu to jesteśmy traktowani na równi. Pomogę przenieść coś cięższe, ale ja nie bede robił za tatusia.
-
19 listopada 2017, 15:42:12Co to za pojęcie miłości? "Skoro nie chce dziecka..." Moim zdaniem taki związek w ogóle nie ma racji bytu, widać brak w nim miłości i zrozumienia, po co z nią jesteś? Nie pasujecie do siebie, ona chce być zaopiekowana, a Ty chcesz niezależnej dziewczyny, nie zmienicie siebie nawzajem na siłę i nikt w takim związku szczęśliwy nie będzie! Proponuję szczerą rozmowę z nią jeśli jeszcze tego nie było i wytłumaczenie jakie są Twoje potrzeby i co Ci przeszkadza (z szacunkiem), a jeśli potrzeby jej są inne to widzę jedno rozwiązanie... Nie ma sensu na siłę kontynuować...
-
19 listopada 2017, 14:57:54Fajną masz dziewczynę