Irytuje mnie to, jaki niektórzy ludzie mają stosunek do zwierząt. Na przykład mój ojciec, traktuje mojego psa jak kogoś gorszego, właściwie to on go traktuje jak COŚ. Nie pozwala mu nawet wejść do domu, bo śmierdzi, ale jak chcę go umyć w wannie, której i tak nikt nie używa (wszyscy myją się w łazience z prysznicem),to nie, bo przecież nie będzie się mył w tej samej wannie co pies (jeszcze nigdy odkąd ją mamy się tam nie mył). Mam wrażenie, że to ten ciemnogród na wsi, totalne zacofanie, nienawidzę takich ludzi ze wsi. Rozumiem, że nie każdy musi być wielkim fanem zwierząt (właściwie to nie rozumiem, ale załóżmy, że to akceptuję), ale dlaczego ci ludzie uważają, że nie należy im się ciepły dom (nie mówię, że buda i kojec są złe), trochę zabawek, dobre jedzenie (jeśli chodzi o karmy z marketów, które mają 4% mięsa, to szkoda gadać) i przede wszystkim czasu, poświęcenia i dużo miłości. Czuję, że żyję w czasach (i miejscu), w których panuje ogromny RASIZM międzygatunkowy, niektórzy chyba jeszcze nie dojżeli do tego, żeby przestać tak traktować zwierzęta, tak jak niedawno traktowano ludzi o innym kolorze skóry, religii itd. CHCIAŁEM ZAZNACZYĆ, ŻE NIE UOGÓLNIAM, MÓWIĘ TYLKO O PEWNEJ CZĘŚCI LUDZKOŚCI, KTÓRĄ RAK CZĘSTO SPOTYKAM.

Top 100 Top 100 7 dni