Przygnębia mnie, to że nie mam choćby jednej osoby na świecie która zaakceptuje mnie takim jakim jestem i będzie przy mnie na dobre i na złe. Ludzie mówią że to "przyjaciel". Dla mnie ów przyjaciel (lub przyjaciółka, nie bądźmy seksistami) jest niczym yeti - mityczna istota którą ponoć ktoś spotkał i wszyscy o tym mówią ale ja jej na oczy chyba nie ujrzę nigdy.
Wiem, że mam trudny charakter i całą gamę wad i problemów, ale czy jedynie ludzie idealni zasługują na tym świecie na to, co najlepsze?

Top 100 Top 100 7 dni